Nieuczciwe praktyki twórców stron
...czyli na co uważać przy wyborze wykonawcy strony internetowej.
Powstające jak grzyby po deszczu firmy zajmujące się tworzeniem stron internetowych potrafią kusić ceną, rzekomym doświadczeniem, krótkimi terminami realizacji, bogatym portfolio i różnymi gruszkami na wierzbie, które "łyknie" nieświadomy Kowalski. Przekonało się o tym boleśnie kilku naszych obecnych Klientów uciekając od wątpliwych wykonawców.
Ku przestrodze zebraliśmy i opisaliśmy parę interesujących przypadków.
Własność domeny
Domena, jako adres-nazwa Twojej strony, jest bardzo istotnym elementem. Proces zakupu domeny (na ogół na okres 1 roku), nazywany rejestracją, polega na przypisaniu danych właściciela do określonej nazwy.
Niestety niektórzy wykonawcy rejestrując domenę dla Klienta, dokonują zakupu z użyciem swoich danych.
Jeżeli chcesz sprawdzić, kto jest prawowitym właścicielem Twojej domeny, skorzystaj z whois.intensys.pl.
Tajemnicze linki
Czasami pod pretekstem obniżenia ceny (lub bez jakiejkolwiek informacji czy słowa wyjaśnienia) wykonawca umieszcza na stronie dział z linkami (np. "polecane strony" czy inne "warto zobaczyć").
Niby nikomu to nie przeszkadza, ale w rzeczywistości stanowi zabieg, w mojej ocenie, niezbyt etyczny. Takie linki mają rzekomo wspomagać pozycjonowanie (ale stron, do których prowadzą).
Często nie są w ogóle powiązane z branżą Klienta. Ot np. przekierowanie do sklepu z meblami ogrodowymi na stronie biura rachunkowego, albo link do "pomocy drogowej" na stronie firmy świadczącej usługi remontowo-budowlane.
Dość powiedzieć, że nie przydaje to dobremu wizerunkowi i rzetelności firmie, na której stronie znajduje się takie "coś".
Strona w ramce
Równie interesujące jest umieszczanie w tzw. ramce strony, która w rzeczywistości ładuje się z innego adresu. Trudno to wyjaśnić. Spróbuję na przykładzie:
Przyjmijmy, że Twoja strona ma adres www.stronamojejfirmy.pl. W normalnej sytuacji, kiedy wejdziesz na podstronę w pasku adresu przeglądarki zauważysz zmianę, np. www.stronamojejfirmy.pl/podstrona.html.
W sytuacji, kiedy strona będzie umieszczona w ramce, pasek adresu pozostanie niezmieniony. Nie musi to oznaczać od razu problemu, istnieją też pewne wyjątki, kiedy będzie zachowywała się podobnie, np. gdy została wykonana we Flash-u lub przy pomocy AJAX-a.
Niemniej natrafiliśmy na przypadek wykorzystania ramek w interesujący sposób. Strona w ramce ładowała zawartość z podfolderu w domenie wykonawcy, np. adres www.stronamojejfirmy.pl w rzeczywistości otwierał www.nazwawykonawcy.pl/stronamojejfirmy/tutaj-nazwa-pliku.html.
Teoretycznie Klient mógł nie zauważyć różnicy. Znowu, niby nic się nie stało. Jednak taka praktyka w rzeczywistości szkodzi interesom Klienta. Dlaczego? Choćby ze względu na to, że uniemożliwia pozycjonowanie domeny właściciela strony, skutecznie natomiast wspomaga pozycję strony wykonawcy.
Kosmiczne ceny
Chyba jedna z najczęściej spotykanych form żerowania na Klientach. Przykład konkretny (bo trzeba to piętnować z pełną surowością): www.bizneschojnice.eu - strona, której wykonanie kosztować miało publiczny urząd ok. 142 000 zł. Byłoby to zrozumiałe, gdybyśmy w tej cenie otrzymali serwis informacyjny wykonany na najwyższym poziomie. Jednak efekt jest - nie wdając się w szczegóły - mizerny i widoczny gołym okiem. Więcej na ten temat na portalu chojnice24.
Żal wspomnieć, że dodane do wymienionej wyżej strony forum jest dostępne za darmo, a w ramach tak drogiej usługi nie zostało nawet poprawnie skonfigurowane.
Do tego należy dodać fakt, że niejednokrotnie w podobnych przypadkach również wszelkie usługi związane z późniejszym zarządzaniem stroną (np. aktualizacje) potrafią kosztować nieproporcjonalnie dużo do ilości realnej pracy.
Przechwałki
Na koniec coś bardziej zabawnego. Natknąłem się na małą agencję reklamową, która już na głównej stronie wymienia nazwy i logo ogólnopolskich, dobrze znanych marek pod nagłówkiem "zaufali nam".
Zaciekawiony sprawdziłem portfolio. Nic. Ani śladu współpracy z żadną z tych firm. Podejrzane, prawda?
Wiem, że tematu nie wyczerpałem. Właściwie jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Tak czy inaczej warto zwrócić uwagę na szczegóły, aby nie zaszkodzić sobie i nie dać się wyprowadzić na manowce rozpoczynając współpracę z nierzetelnym wykonawcą.
Panie Łukaszu, szczegółową odpowiedź na zadane pytanie przesłaliśmy na adres e-mail podany przy dodawaniu komentarza. Pozdrawiam!
Mam problem. Firma która kiedyś Tworzyła stronę mojej firmy zarejestrowała jej własność na siebie. Teraz rząda ode mnie bardzo dużej kwoty za jej dalsze przedłużenie. Co mogę zrobić aby z tym walczyć?
Witaj Zbyszku! Nie będę się spierał, z resztą zgadzam się z Tobą w temacie finansowania projektów informatycznych ze środków unijnych. Nie chciałem też umniejszać ilości pracy potrzebnej do przygotowania takiego "infobota". Niemniej użyte w stosunku do ceny sformułowanie "kosmiczna" dotyczyło właśnie porównania tej ceny do jakości produktu, nie natomiast wartości projektu, gdyby został zrealizowany należycie.
Dziękuję za cenną opinię i zapraszam częściej. :)
@kosmiczne ceny
Opłaty w projektach unijnych są zawsze zauważalnie wyższe ze względu na wymagania dotyczące dokumentacji, wsparcia przez okres trwania projektu itp. Do tego dochodzi zastosowanie infobota z treścią tematyczną i syntezą mowy. Sama licencja do komercyjnego zastosowania syntezy mowy jest dość drogą rzeczą.
Nie zmienia to zupełnie faktu, że ktoś na tym sporo zarobił, bo pewnie w syntezę mowy i opracowanie infobota inwestował już wcześniej, ale cena nie jest aż tak przesadzona. Po odliczeniu poniesionych i przewidywanych (na utrzymanie) kosztów firma tworząca stronę pewnie zarobiła mniej niż 50000, co oznacza, że zwróciła się inwestycja w rozwój infobota. (Np. Profesjonalnie nagrane i obrobione filmiki z gościem za stołem, których nie powtórzy się u innego klienta - 5tyś. Opracowanie infobota - zintegrowanie silnika z flashem - 2miechy pracy 2 osób)
Forum to oczywista fuszerka i oprawa graficzna strony byłaby przeciętna już w 2005 roku.
Zgadzam się, że cena jest wygórowana i produkt niedopracowany, ale jak na projekt finansowany z unii, to cena nie jest "kosmiczna". Z resztą był budżet i trzeba było wykorzystać...
Na tym polega finansowanie z UE - na składki idą pieniądze z naszych podatków, unia przejada połowę na generowanie milionów stron papierów w kilku językach, a resztę daje do rozdysponowania lekką ręką w projektach na duże kwoty i zwraca przy odbiorze rozliczenia uwagę na kompletność dokumentacji i zrealizowanie wymienionych celów, a nie na jakość efektów. Nie widziałem jeszcze projektu finansowanego z unii, który byłby wart swojej ceny. I pewnie nigdy nie zobaczę, bo czemu ktoś miałby się starać, skoro to tylko zmniejsza zysk?