100 lat IBM
Najstarszy koncern w dziejach szeroko pojętej informatyki skończył w tym miesiącu setne urodziny.
Początki firmy nie miały nic wspólnego z komputerami (przynajmniej nie takimi, jakie dzisiaj znamy) i nawet nazwa brzmiała nieco inaczej.
Pierwszymi produktami Big Blue (jak niektórzy zwykli nazywać IBM przez wzgląd na obowiązkowe jeszcze do niedawna niebieskie uniformy pracowników) były m.in nowatorskie, jak na owe czasy, systemy pomiaru czasu pracy, wagi, karty perforowane czy... krajalnice do mięsa.
Słowem: wszystko, co miało przyczynić się do ułatwienia codziennej pracy.
Dalej były coraz bardziej zaawansowane maszyny liczące i przetwarzające dane (początkowo z kart perforowanych), aż wreszcie powstał pierwszy komputer klasy PC wykorzystujący ogólnodostępne podzespoły (jak choćby procesory Intel).
Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wiele zawdzięczamy IBMowi (tak, komputery Apple również, wszak zanim powstał Mac z procesorem Intel-a, poprzednie konstrukcje bazowały na procesorach PowerPC od IBMa).
Dzisiaj nie umiem wyobrazić sobie świata bez tych trzech niebieskich liter. Przez te wszystkie lata IBM był niedoścignionym liderem rozwoju, kolebką nowych technologii i biznesowym wzorem do naśladowania stając się ostatecznie marką, symbolem nie wymagającym reklamy.
Łezka się w oku kręci, gdy wspomnę swojego pierwszego ThinkPada, eh.
Wszystkiego najlepszego, IBM! Bądź z nami kolejne 100lat!